I ty razem, jednak niezgodnie z planem, Eleanor pociągnęła Lou w stronę sklepu.
-Co ty robisz?-zapytał Lou, stawiając opór.
-Chodź i nie marudź.-Calder nie ustępowała, więc Louis poddał się i poszedł za nią. Gdy razem z Louis'em przekroczyli próg sklepu, dziewczyna wyrwała dłoń -Puść mnie! Mam dosyć tego! -Louis stał nie wiedząc o co chodzi dziewczynie i skąd tak nagle w niej tyle złości.
-Masz dosyć czego? Że ci płacą? Za nic nierobienie? Nigdy nie powodziło ci się lepiej niż teraz, a ty mówisz, że masz dość?!-Louis tracił panowanie nad swoimi nerwami. Miała wszystko i narzekała, kiedy on tracił swój cenny czas, który mógł spędzić o sto razy lepiej z Harry'm.
-Mam dość ciebie! Czuję obrzydzenie trzymając cię za rękę, myśląc o tym, że jednego dnia mnie całujesz, a następnego oznajmujesz mi, że...
-Ciszej!-Louis przerwał wypowiedź Eleanor, zanim powiedziała coś, czego żałowaliby oboje.-Koniec na dziś! Radź sobie sama.-Louis odwrócił się i wyszedł z budynku zostawiając za sobą gapiów i dziewczynę. Jedyne miejsce w którym chciał się teraz znaleźć był dom...
***
Przewijał kolejną stronę, czytając komentarze. Zastanawiał się, po co to robił. Nie pomagało mu to.
W większości uświadamiało go, jakim śmieciem i wyrzutkiem wśród ludzi jest. Według ludzi po drugiej stronie monitorów, był nikim.
W większości uświadamiało go, jakim śmieciem i wyrzutkiem wśród ludzi jest. Według ludzi po drugiej stronie monitorów, był nikim.
"Jutro będziesz wolny" przypomniał sobie słowa Lou.
-Na co mi ta wolność, kiedy kocham tylko ciebie...-wyszeptał.
-Na co mi ta wolność, kiedy kocham tylko ciebie...-wyszeptał.
***
-Halo?
-Lou, możemy się spotkać?
-Nie. Nie mamy po co.-odpowiedział chłodno.
-Mamy. Muszę ci coś powiedzieć. Proszę.-ton głosu Eleanor mocno go zdziwił.
-Lou, możemy się spotkać?
-Nie. Nie mamy po co.-odpowiedział chłodno.
-Mamy. Muszę ci coś powiedzieć. Proszę.-ton głosu Eleanor mocno go zdziwił.
-Masz pół godziny.-odparł krotko, rozłączając się. Louis nie
miał kompletnego pojęcia, o co tym razem mogło chodzić dziewczynie. Po
kilkunastu minutach usłyszał dzwonek do drzwi. Bez słowa wpuścił Calder do
środka, po czym oboje udali się do salonu.
-Usiądź.-powiedział
-Nie, dzięki. Postoję.
-Jako wolisz. O co chodzi? -zapytał. Przez dłuższą chwilę trwali w niezręcznej ciszy, która powoli zaczynała działać chłopakowi na nerwy.
-Louis… Mówiłam, że mam dosyć… Sam miałbyś dosyć, gdybyś był na moim miejscu. Co byś czuł, gdyby osoba, którą kochałeś zerwała z powodu, którego nigdy byś się nie spodziewał? Co byś czuł… Spodziewając się dziecka z tą osobą? -głos dziewczyny załamał się, a ona sama spuściła głowę. Nie mogła dłużej patrzeć w oczy chłopaka. Ostatnie słowa, które wypowiedziała docierały do Louis’a jakby z opóźnieniem. Nie mógł uwierzyć w to, co padło z jej ust.
-Usiądź.-powiedział
-Nie, dzięki. Postoję.
-Jako wolisz. O co chodzi? -zapytał. Przez dłuższą chwilę trwali w niezręcznej ciszy, która powoli zaczynała działać chłopakowi na nerwy.
-Louis… Mówiłam, że mam dosyć… Sam miałbyś dosyć, gdybyś był na moim miejscu. Co byś czuł, gdyby osoba, którą kochałeś zerwała z powodu, którego nigdy byś się nie spodziewał? Co byś czuł… Spodziewając się dziecka z tą osobą? -głos dziewczyny załamał się, a ona sama spuściła głowę. Nie mogła dłużej patrzeć w oczy chłopaka. Ostatnie słowa, które wypowiedziała docierały do Louis’a jakby z opóźnieniem. Nie mógł uwierzyć w to, co padło z jej ust.
Louis
podszedł do Eleanor tak blisko, że
dzielił ich tylko krok.
-Żartujesz, prawda?- chwycił ją za ramiona i lekko potrząsnął-Żartujesz?!-podniósł głos, a w oczach Calder pojawiły się łzy.
-Myślisz, że to dla mnie miłe? -wyrwała się z mocnego ścisku chłopaka.-Jesteś gejem, a ja jestem z Tobą w ciąży! -wybuchła płaczem i usiadła na kanapie, ukrywając twarz w dłoniach.
-Skończ myśleć tylko o sobie! Oboje w tym siedzimy! -odwrócił się i zaczął nerwowo chodzić po pokoju. –Boże…. Co teraz z Harry’m…. -wyszeptał. Po dłuższej ciszy, Eleanor uspokoiła się.
-Mówisz, że to ja myślę tylko o sobie.-wyłkała –A może to ty powinieneś zacząć myśleć trochę o innych? -Louis spojrzał na nią. Nie odezwał się. Eleanor wstała i bez słowa wyszła.
-Żartujesz, prawda?- chwycił ją za ramiona i lekko potrząsnął-Żartujesz?!-podniósł głos, a w oczach Calder pojawiły się łzy.
-Myślisz, że to dla mnie miłe? -wyrwała się z mocnego ścisku chłopaka.-Jesteś gejem, a ja jestem z Tobą w ciąży! -wybuchła płaczem i usiadła na kanapie, ukrywając twarz w dłoniach.
-Skończ myśleć tylko o sobie! Oboje w tym siedzimy! -odwrócił się i zaczął nerwowo chodzić po pokoju. –Boże…. Co teraz z Harry’m…. -wyszeptał. Po dłuższej ciszy, Eleanor uspokoiła się.
-Mówisz, że to ja myślę tylko o sobie.-wyłkała –A może to ty powinieneś zacząć myśleć trochę o innych? -Louis spojrzał na nią. Nie odezwał się. Eleanor wstała i bez słowa wyszła.
Louis
pozostał sam z mętlikiem w głowie. Wiadomość o ciąży Eleanor mogła zniszczyć
to, co trudno było budować i utrzymać Lou i Harry’emu. Nie miał pojęcia, jak
chłopak zareaguje na tę nowinę. Jedyne, czego był pewien to to, że nie będzie szczęśliwy, gdy się dowie. Już
teraz nikt nie jest. Nie wiedział jak i kiedy ma przekazać to Harry’emu. To
mogłoby wpłynąć niekorzystnie na pracę, a to na atmosferę w całym zespole. Nie
mógł jednak trzymać tego w tajemnicy przez dłuższy czas…
___________________________________________________
Wiem i przepraszam. Samo tak jakoś wyszło, że rozdział pojawił się po tak długim czasie. Poza tym jest krótki i nie zachwyca... Nie będę obiecywać, że od teraz zacznę dodawać i takie tam, bo sama nie wiem, czy to wyjdzie.
♥♥♥