czwartek, 5 grudnia 2013

DZIAŁ 12 ♥ "And why you always got to hate anonymously. If you got something to say , do it to my face."

        Louis odliczał czas do zakończenia fałszywej randki z Eleanor. Chodzenie po sklepach i kawiarniach działało mu na nerwy. Nie widział w tym żadnych korzyści dla siebie, w przeciwieństwie do dziewczyny, która co pewien czas uzupełniała szafę w nowe ubrania lub buty.
        I ty razem, jednak niezgodnie z planem, Eleanor pociągnęła Lou w stronę sklepu.
-Co ty robisz?-zapytał Lou, stawiając opór.
-Chodź i nie marudź.-Calder nie ustępowała, więc Louis poddał się i poszedł za nią. Gdy razem z Louis'em przekroczyli próg sklepu, dziewczyna wyrwała dłoń -Puść mnie! Mam dosyć tego! -Louis stał nie wiedząc o co chodzi dziewczynie i skąd tak nagle w niej tyle złości.
-Masz dosyć czego? Że ci płacą? Za nic nierobienie?  Nigdy nie powodziło ci się lepiej niż teraz, a ty mówisz, że masz dość?!-Louis tracił panowanie nad swoimi nerwami. Miała wszystko i narzekała, kiedy on tracił swój cenny czas, który mógł spędzić o sto razy lepiej z Harry'm.
-Mam dość ciebie! Czuję obrzydzenie trzymając cię za rękę, myśląc o tym, że jednego dnia mnie całujesz, a następnego oznajmujesz mi, że...
-Ciszej!-Louis przerwał wypowiedź Eleanor, zanim powiedziała coś, czego żałowaliby oboje.-Koniec na dziś! Radź sobie sama.-Louis odwrócił się i wyszedł z budynku  zostawiając za sobą gapiów i dziewczynę. Jedyne miejsce w którym chciał się teraz znaleźć był dom...


***
        Przewijał kolejną stronę, czytając komentarze. Zastanawiał się, po co to robił. Nie pomagało mu to.
W większości uświadamiało go, jakim śmieciem i wyrzutkiem wśród ludzi jest. Według ludzi po drugiej stronie monitorów, był nikim.
"Jutro będziesz wolny" przypomniał sobie słowa Lou.
-Na co mi ta wolność, kiedy kocham tylko ciebie...-wyszeptał. 


***

-Halo?
-Lou, możemy się spotkać?
-Nie. Nie mamy po co.-odpowiedział chłodno.
-Mamy. Muszę ci coś powiedzieć. Proszę.-ton głosu Eleanor mocno go zdziwił.
-Masz pół godziny.-odparł krotko, rozłączając się. Louis nie miał kompletnego pojęcia, o co tym razem mogło chodzić dziewczynie. Po kilkunastu minutach usłyszał dzwonek do drzwi. Bez słowa wpuścił Calder do środka, po czym oboje udali się do salonu.
-Usiądź.-powiedział
-Nie, dzięki. Postoję.
-Jako wolisz. O co chodzi? -zapytał. Przez dłuższą chwilę trwali w niezręcznej ciszy, która powoli zaczynała działać chłopakowi na nerwy.
-Louis… Mówiłam, że mam dosyć… Sam miałbyś dosyć, gdybyś był na moim miejscu. Co byś czuł, gdyby osoba, którą kochałeś zerwała z powodu, którego nigdy byś się nie spodziewał? Co byś czuł… Spodziewając się dziecka z tą osobą? -głos dziewczyny  załamał się, a ona sama spuściła głowę. Nie mogła dłużej patrzeć w oczy chłopaka. Ostatnie słowa, które wypowiedziała docierały do Louis’a jakby z opóźnieniem. Nie mógł uwierzyć w to, co padło z jej ust.
                               Louis podszedł do  Eleanor tak blisko, że dzielił ich tylko krok.
-Żartujesz, prawda?- chwycił ją za ramiona i lekko potrząsnął-Żartujesz?!-podniósł głos, a w oczach Calder pojawiły się łzy.
-Myślisz, że to dla mnie miłe? -wyrwała się z mocnego ścisku chłopaka.-Jesteś gejem, a ja jestem z Tobą w ciąży! -wybuchła płaczem i usiadła na kanapie, ukrywając twarz w dłoniach.
-Skończ myśleć tylko o sobie! Oboje w tym siedzimy! -odwrócił się i zaczął nerwowo chodzić po pokoju. –Boże…. Co teraz z Harry’m…. -wyszeptał. Po dłuższej ciszy, Eleanor uspokoiła się.
-Mówisz, że to ja myślę tylko o sobie.-wyłkała –A może to ty powinieneś zacząć myśleć trochę o innych? -Louis spojrzał na nią. Nie odezwał się. Eleanor wstała i bez słowa wyszła.

                               Louis pozostał sam z mętlikiem w głowie. Wiadomość o ciąży Eleanor mogła zniszczyć to, co trudno było budować i utrzymać Lou i Harry’emu. Nie miał pojęcia, jak chłopak zareaguje na tę nowinę. Jedyne, czego był pewien to to,  że nie będzie szczęśliwy, gdy się dowie. Już teraz nikt nie jest. Nie wiedział jak i kiedy ma przekazać to Harry’emu. To mogłoby wpłynąć niekorzystnie na pracę, a to na atmosferę w całym zespole. Nie mógł jednak trzymać tego w tajemnicy przez dłuższy czas…

___________________________________________________
Wiem i przepraszam. Samo tak jakoś  wyszło, że rozdział pojawił się po tak długim czasie. Poza tym jest krótki i nie zachwyca... Nie będę obiecywać, że od teraz zacznę dodawać i takie tam, bo sama nie wiem, czy to wyjdzie.

środa, 18 września 2013

DZIAŁ 11 ♥ "What's up with all the hate lately? It's like you don't know the first thing about me."

     -Nie chcę tego, Louis.-powiedział cicho Harry. Oboje leżeli na łóżku w sypialni Harry'ego. Było południe, ale w pokoju panował półmrok, ponieważ okna zostały zasłonięte. Louis, oparty o ścianę, obejmował Harry'ego, który wtulał się w jego bok.-A przynajmniej nie chcę widzieć was obojga razem.
-Wiesz, że to praktycznie niemożliwe?-pogładził loki chłopaka-robią nam setki zdjęć i chcąc czy nie, i tak na nie trafisz.
-Wiem-odparł krótko.
-To nie będzie trwało długo.-Louis starał się pocieszyć Styles'a na każdy możliwy sposób.
-Nie. Wcale. Tylko do końca kontraktu.-powiedział z sarkazmem.
-Jutro już będziesz wolny, jeśli można to tak nazwać.-przypomniał Lou. Następnego dnia miała odbyć się konferencja prasowa, na której Harry miał ogłosić swoją orientację, a Louis potwierdzić powrót do Eleanor.  Według obojga, stanęli przed najtrudniejszym wyzwaniem, z jakim mogli się spotkać do tej pory.
-Wybraliśmy gorszy wariant.-Harry podniósł się do pozycji półleżącej, jak Louis.
-Dlaczego tak sądzisz?-Louis spojrzał na Harry'ego.
-Nawet nie wiesz ile będzie hejtów w moim kierunku, stracimy fanów...
-Jakim ty jesteś pesymistą...-Louis pokręcił głową.
-Chyba realistą-poprawił go.
-Nie. Odejdą homofoby i sezonowcy. Pozostaną Directioners. Hejty polecą od ludzi znudzonych własnym życiem.-chwycił dłoń Styles'a i zacisnął ją lekko.-Poza tym nie pozwolimy na to. A już na pewno nie ja...-Harry lekko się uśmiechnął. Przeniósł wzrok ze splecionych dłoni, a na twarz chłopaka. Przybliżył się i musnął policzek Louis'a.-Dziękuję.
-Zgłodniałem-powiedział nagle Lou.
-Zawsze jesteś głodny nie w tym momencie.-zaśmiał się Harry-ale musimy iść na zakupy.
-No to w drogę-zeszli z łóżka i skierowali się na dół.
-Harry?
-Tak?-ściągnął płaszcz z wieszaka.
-Po co ci dwuosobowe łóżko?-zapytał Louis
-Zawsze się może przydać-odpowiedział bez zastanowienia. Po chwili ciszy spojrzał na Lou, który wpatrywał się w niego.
-Co?-zapytał Harry ledwo powstrzymując śmiech.
-Nic... -Tomlinson wzruszył ramionami i zaśmiał się.
-Dobra, chodź, bo nigdy nie wyjdziemy-chwycił dłoń chłopaka i pociągnął go za sobą.
-Hej! Stój.-Louis zatrzymał się-Możemy iść razem?
-Chyba tak, ale bez niczego, co wskazywało by na to, że coś nas łączy.
-Czyli idziemy dwa metry od siebie i nie patrzymy na siebie?
-Jasne-zaśmiał się Harry, otwierając drzwi.

-Cześć Harry!-usłyszeli tuż pod samym sklepem. Odwrócili się, gdy w ich kierunku zbliżał się chłopak.
-Cześć Beau!-Harry podał rękę chłopakowi.
-Louis, to Beau, Beau, to Louis.-przedstawił sobie obu. Louis niepewnie wysunął przed siebie dłoń, na co Beau zareagował tym samym, uśmiechając się. Owa sytuacja przypominała Lou poznanie Collin'a.
-Miło cię poznać.-powiedział Beau.
-Mnie Ciebie również-odparł Tomlinson z lekkim uśmiechem.
-Chciałem się tylko przywitać. Muszę już iść. Do zobaczenia!-pożegnali się z Beau i rozeszli w swoje strony.
-Skąd go znasz?-zapytał Louis
-Z baru.-odparł Harry
-Baru?
-Tak. To dziwne?
-W sumie.. Nie.-Louis wzruszył ramionami.


NASTĘPNEGO DNIA

      -Harry.
-Co?
-Przestań. Zaraz odgryziesz sobie palce.-Zayn wyraźnie widział zdenerwowanie, które opanowało Harry'ego przed konferencją.
-Jestem zestresowany.-Harry kręcił się po pomieszczeniu.
-Wiem. Zdążyłem zauważyć.-powiedział spokojnie-Dlaczego tak się denerwujesz?
-Boję się...- Harry usiadł naprzeciwko Malika
-Czego dokładnie?
-Reakcji ludzi.
-Mówisz, jakby za orientację mieli cię zniszczyć.
-Ludzie są okrutnie. Potrafią niszczyć nawet słowami...

      Po pytaniach dotyczących płyty nadszedł czas na wyznanie. Reporterzy zapytali już Liam'a i Zayn'a o ich związki, Niall'a o jego życie uczuciowe. Louis jako ostatni oznajmił, że wrócił do Eleanor. Nie powiedział tego przekonująco, ale przeszło.
-A ty Harry? Co z twoim życiem uczuciowym?
-Dobre pytanie...-Harry nerwowo poprawił mikrofon.-Ja...-wziął głęboki oddech i spojrzał na chłopaków, którzy dodawali mu otuchy w myślach.- Chciałem oficjalnie ogłosić, że nie jestem heteroseksualny.-gwar w sali konferencyjnej momentalnie ucichł, a wszystkie pary oczu skierowane były na chłopaka, który się zaczerwienił.
-Czy to oznacza, że do tej pory okłamywałeś fanów?-jedna z dziennikarek przerwała niezręczną ciszę.
-Nie, w życiu!
-Masz kogoś?-odezwał się męski głos z końca sali.
-Nie mam nikogo.-chłopak zaprzeczył ponownie
-A co z chłopakiem z baru?
-To tylko znajomy!-spojrzał na Lou, który był tak samo zdenerwowany.

________________________________________
Wiem, że dawno nie było rozdziału i że ten jest krótki, ale to przez szkołę. Kompletnie nie miałam czasu na dokończenie. Końcówkę pisałam dzisiaj w szkole, inaczej nie dodałabym działu dzisiaj.
No i nie mogę zapomnieć o kolejnej dedykacji!
Tym razem na mojej IZY ♥ Love you. xx

sobota, 7 września 2013

DZIAŁ 10 ♥ "I know it inside my heart. Forever will, forever be ours."

DWA DNI PÓŹNIEJ

     Jakie to uczucie widzieć najukochańszą osobę z kimś innym? Właśnie dzisiaj Harry miał się o tym przekonać. Jeszcze nigdy nie bał się niczego tak bardzo. "Co jeśli będą musieli się całować?" przebiegło Harry'emu przez myśl. Coraz bardzie żałował podjętej przez oboje decyzji. Starał pocieszać się myślą, że niezależnie od wszystkiego i tak miał Louis'a na wyłączność. Co prawda w zaciszu domowym, ale jednak.
-Harry! Gratulacje!-chłopak odwrócił się na krześle. Reszta zespołu stała obok niego. Wszyscy byli uśmiechnięci, tylko Harry nie wiedział, co było powodem ich radości.
-Dzięki, ale o co chodzi?-zapytał lekko zdezorientowany.
-Powiedziałem im o nas.-Louis z uśmiechem chwycił dłoń Styles'a, na którego twarzy automatycznie pojawił się uśmiech.
-Musimy to uczcić!-Zayn poklepał Harry'ego po plecach.
-To co?-Niall usiadł na fotelu-Kończymy robotę i jedziemy do baru?-Louis i Harry wymienili spojrzenia.
-Nie dzisiaj.-powiedział Louis nie spuszczając wzroku ze swojego chłopaka.
-Dlaczego?-zapytał Liam. Zapadła niezręczna cisza i atmosfera stała się dziwna.
-Wychodzę z Eleanor.-Louis spuścił głowę.
-Z kim?-Zayn, tak samo jak reszta, nie potrafił ukryć zdziwienia pomieszanego z szokiem.
-O tym im nie powiedziałeś.-powiedział cicho Harry.
-O czym?-zapytali niemal równocześnie.
-Publicznie Louis jest z Eleanor. Prywatnie ze mną.
-Że niby jak publicznie z nią?!-Liam nie pojmował całej sytuacji.
-Normalnie. Muszę się z nią pokazywać, udawać, że jesteśmy... Razem...
-Bo...
-Bo kontrakt zabrania związków homoseksualnych, a tym bardziej pomiędzy członkami zespołu...-wytłumaczył Harry. Słowa James'a, szefa zarządu wciąż tkwiły w jego głowie. Nie wiedział, że takie sytuacje jak ta mogą w ogóle zaistnieć. Oboje cały czas powtarzali , że wszystko będzie OK i obiecali sobie, że to nie wpłynie na nich. Louis jednak głęboko, w środku bał się, że któreś z nich może nie wytrzymać presji związanej z całą tą szopką.
     Po godzinie, kiedy do studia przyszli tekściarze i chłopcy kończyli pisać kolejną piosenkę, drzwi się otwarły a do pomieszczenia pewnym krokiem weszła Eleanor.
-Gotowy?-zapytała krzyżując ręce. Niall wywrócił oczami. Nigdy nie przyszło mu do głowy, że managerowie mogą postąpić tak podle. Żaden z chłopaków nie przepadał z Eleanor, nawet kiedy była w szczęśliwym związku z Louis'em. Wydawała się im fałszywa. Ale to było tylko ich zdanie, którego nie chcieli narzucać Lou i nie mieli zamiaru wtrącać się w ich związek. Eleanor nigdy nawet nie starała się być miła dla zespołu. Tym bardziej dla Harry'ego, bo wiedziała jak mocna przyjaźń z nim łączy jej chłopaka. Jedyne co potrafiła, to podlizywać się całej reszcie i zgrywać słodką. Zayn tego nienawidził. Ale póki Louis był szczęśliwy trzymał to w sobie, tak samo jak reszta. Teraz wszyscy ją zignorowali.
-Jeszcze nie wychodzę.-odparł spokojnie Louis, nie spoglądając nawet  kierunku dziewczyny.
-Słuchaj. Śpieszy mi się i nie interesuje mnie, co teraz robisz. Paparazzi kręcą się pod budynkiem.
-Taka ich praca.-odpowiedział, jednocześnie biorąc kartkę od Liam'a i zapisując kolejny wers utworu.
-Ale nie będą stali tam wiecznie! A ja jestem umówiona!-Louis powoli odwrócił głowę w kierunku Calder.
-Sorry chłopaki-wstał-dokończcie beze mnie.-pochylił się nad Harry'm i pocałował go w policzek.-Trzymaj ię.-szepnął
-Oszczędź mi tego!-poirytowana Eleanor odwróciła się i chwyciła klamkę. Louis machnął ręką w stronę chłopaków na pożegnanie, który uśmiechnęli chcąc dodać siły Tomlinson'owi. Tylko Harry nie potrafił zmusić się do uśmiechu. Oglądanie Louis'a i Eleanor, nawet gdy stali obok siebie, już go gnębiło.
     Liam, Zayn, Niall, Harry i tekściarze, nie przebywali długo w studiu po wyjściu Lou. Opuścili budynek niecałe pół godziny później, o 18.
     Harry stanął przed wejściem. Nie było w pobliżu żadnego fotografa. Zdziwił go fakt, że wszyscy poszli za Lou i Eleanor. Z drugiej strony miał spokój. Nie chciał jednak wracać do domu. Rozejrzał się. Poniedziałek jak każdy inny.  Nudny, nielubiany przez nikogo. Dlaczego Harry nie mógłby iść do baru sam? Zamiast w prawo, ruszył chodnikiem w lewo. W ciągu 10 minut spaceru próbował odciągnąć swoje myśli od osoby Louis'a, ale po prostu nie potrafił. Zastanawiał się co teraz robi, gdzie poszli, czy zachowują się jak para, czy po prostu udają osoby, które chciałyby wrócić do siebie?
     Styles stanął przed małą knajpką, zlokalizowaną pomiędzy cukiernią, a budynkiem mieszkalnym. Popchnął drzwi, które otworzyły się z lekkim oporem. Pomieszczenie było utrzymane w ciemnych, ale ciepłych barwach. Całość rozświetlały pojedyncze lampy i świece. Kilka osób stało przy barze, połowa stolików była pusta. Harry powoli skierował się do baru. Ściągnął płaszcz i usiadł na wysokim stołku. Zamówił piwo i rozejrzał się po knajpie. Wypatrzył stolik przy ścianie i tam postanowił usiąść. Odebrał zamówienie i przeszedł slalomem między mniej lub bardziej pijanymi klientami baru. Chwycił krzesło, odsuwając je, gdy w tym samym momencie. Ktoś usiadł po drugiej stronie stolika.
-Sorry...-powiedział Harry.
-Nie, spoko. Możesz usiąść.-odparł chłopak. Na oko był w wieku Lou. Harry usiadł.
-Dlaczego wstajesz?-zapytał, gdy spostrzegł, że nieznajomy wstaje. Zatrzymał się w połowie ruchu. Harry się zaśmiał.-Usiądź. Nie gryzę.-chłopak przyjrzał się Harry'emu.
-Styles? Z One Direction?-zapytał powoli siadając.
-Taaak...
-Beau Brooks-podał rękę-Fan.- zaśmiał się.
-Serio? Miło mi cię poznać. Rzadko spotykamy fanów. W sensie fanów, nie fanki.-wytłumaczył Harry.
-Spokojnie. Rozumiem.-Beau napił się swojego piwa.-Boże... Siedzę przy stoliku ze swoim idolem! Nie dociera do mnie.
-Długo jesteś naszym fanem?-zapytał, chcąc podtrzymać rozmowę.
-Od niedawna. Praktycznie od dwóch miesięcy.
     Sytuacja wydawała się dla Harry'ego dziwna. Fan, z którym siedział i rozmawiał jakby znali się już dłuższy czas. Beau był bardzo miły i nie rozmawiał z Harry'm jak fan z idolem, ale jak facet z facetem.

_______________________________________________________
I oto dział 10. Teraz serio 10, bo pomyliłam numerację przy poprzednim dziale... -.-
Mam nadzieję, że się podoba. Jak widzicie wprowadziłam nową postać, Beau Brooks'a. Właśnie jego, bo ostatnio mam małą... obsesję (?) na punkcie Janoskians ♥

Dział dedykuję dla KLAUDII! ♥♥ Ciekawe czy to czyta.... XD


wtorek, 3 września 2013

DZIAŁ 9 ♥ "Don't scream anymore, my love. 'Cause all I want is you."

     Harry delikatnie nacisnął klamkę i wszedł o domu. Od 5 minut dobijał się do domu, a był w stu procentach pewien, że Louis jest w mieszkaniu. "Pewnie jeszcze śpi."
     Skierował się do jasnej kuchni. Wpadł na pomysł zrobienia chłopakowi niespodzianki w formie śniadania.
      Wczorajsze wyznanie Louis'a było zdecydowanie najpiękniejszymi słowami, które kiedykolwiek padły w stronę Harry'ego. Jednak mimo tych słów, nie byli parą... Harry zaśmiał się pod nosem. Nigdy nie zdawał sobie sprawy z tego, że będzie miał chłopaka.
     Nie czuł się dziwnie będąc w mieszkaniu Tomlinson'a bez jego wiedzy. Bywał tu tyle razy. Znał każdy kąt. A ile nocy tutaj spędził. W końcu zanim Harry stał się pełnoletni, a chłopcy byli już zespołem, to właśnie Louis postanowił się nim zaopiekować, co oznaczało mieszkanie razem. Harry miło wspominał tamten czas. Usłyszał kroki Louis'a. "Ciekawe jakby wyglądało mieszkanie razem teraz?"
-Harry?-mina Louis'a rozśmieszyła Harry'ego.
-Niespodzianka!-chłopakowi dopisywał humor.
-Jak wszedłeś?-zapytał wciąż zaspany szatyn. Jego nieogolona i rozczochrana wersja podobała się Styles'owi.
-Drzwiami. Które powinieneś zamykać.
-Zapomniałem...
-Pomyślałem, że nie obrazisz się, jeśli zrobię ci małą niespodziankę.-Harry spojrzał na Louis'a . Wyglądał tak niewinnie.
-Dziękuję. Jesteś kochany.-uśmiechnął się. Gdy Harry skończył pomógł mu zanieść jedzenie do salonu. Włączył telewizor i oboje usiedli na kanapie. Louis nie mógł się powstrzymać od dotknięcia Harry'ego chociaż przez chwilę. Powoli otoczył go ramieniem, na co Harry uśmiechnął się i oparł głowę o jego bok. Żadne z nich nie przewidywało, że wszystko może się tak potoczyć.
     Jedli w ciszy śniadanie, oglądając TV i ciesząc się sobą nawzajem.
-Czy my... Jesteśmy razem?-zapytał cicho Harry. Louis nie odpowiadał chwilę. Harry poruszył dosyć ważną kwestię, o której Louis najzwyczajniej w świecie zapomniał.
-A chciałbyś?-odpowiedział pytaniem, spoglądając na chłopaka.
-Jasne.-Harry odparł krótko, siadając prosto.
-Nie byłem pewien. Do tej pory nie powiedziałeś mi, co do mnie czujesz...-Lou poczuł się lekko zakłopotany, uświadamiając sobie, że tylko on wyznał swoje uczucie. Harry powoli obrócił się, siadając bokiem do telewizora i poważnie spojrzał na Louis'a.
-Kocham Cię, Lou. -powiedział uśmiechając się. Louis momentalnie rozpromienił się. Harry przybliżył się do chłopaka, wplótł palce w włosy szatyna i delikatnie pocałował. Oboje byli pewni, że takiego uczucia nie zaznali jeszcze nigdy. Po kilku sekundach odsunęli się od siebie o milimetry.
-Musisz się ogolić.-wyszeptał Harry ledwo powstrzymując śmiech-Drapiesz mnie-Louis zaśmiał się.
-Mam na to cały dzień.


3 DNI PÓŹNIEJ

     Było zbyt pięknie, żeby mogło trwać długo. Siedzieli we trójkę. Mina żadnego z nich nie okazywała nawet cienia zadowolenia.
-Nie możecie nam zabronić bycia ze sobą.-powiedział Louis. Patrzył wściekłym wzrokiem na szefa zarządu One Direction.
-Tak było w umowie.-odparł spokojnie mężczyzna.
-To ograniczanie praw! emocje wzięły górę na Louis'em. Poczuł jak dłoń Harry'ego zaciska się na jego ręce, w geście uspokojenia.
-Mógłby mi ktoś powiedzieć, po co ja tutaj jestem?-poirytowana Eleanor przypomniała o swoim istnieniu.
-Spokojnie. Właśnie do tego zmierzam.-mężczyzna usiadł wygodniej w fotelu.
-Macie jeszcze jedno wyjście. Bądźcie sobie homo. Ale publicznie tylko jeden z was.
-Że co? Niby jak? -Harry nie mógł pojąć całej sytuacji.
-Normalnie. Wybierzcie między sobą. Drugie z was będzie miało dziewczynę.
-Ma pan na myśli mnie?!-zapytała Eleanor, na co mężczyzna pokiwał głową-Nie będę udawała dziewczyny pedała!-oburzyła się.
-Zamknij się.-syknął Louis.
-Sam się zamknij, kłamco!
-Nie okłamałem cię! Do samego końca nic nie było pewne!
-CISZA! Róbcie co chcecie po kątach. Ale publicznie nie chcę widzieć żadnych czułości!
-Zaraz! Chwila. A co z tym, który będzie gejem?- zapytał Harry.
-Znajdzie sobie jakiegoś faceta. -odparł z wyczuwalnym obrzydzeniem.
-Ale... My jesteśmy razem...
-To znajdźcie sobie kogoś dla pozoru! Proste.
-Co z tego będę miała?-Louis spojrzał na Eleanor. "Jak mogłem być z taką materialistką?"
-Pieniądze.-odparł krótko.
-To chore! Mam dość!-Louis gwałtownie wstał i wyszedł. Nigdy nie spodziewał się, że ktoś zabroni mu miłości, kochania drugiej osoby, tylko z powodu płci. Wyszedł, ponieważ wiedział, że nie wytrzyma tam minuty dłużej. Po wyjściu z budynku  poszedł do auta. Był wściekły, bo nie mieli nic do powiedzenia. Nawet reszta zespołu nie zdążył się dowiedzieć o ich związku. Początkowo to Louis został wezwany do zarządu. Jak się domyślał chodziło o Collin'a. Ale gdy wszedł do budynku trzymając za rękę Harry'ego, szef momentalnie zmienił dotychczasowy plan. Nawet nie chciał wiedzieć, co do tej pory planował z udziałem Eleanor.
      Ponuro wpatrywał się przed siebie. Gdy we wstecznym lusterku dostrzegł Harry'ego, wyszedł z samochodu i z założonymi rękami oparł się o maskę. Już po chwili obok stał Harry.
-Lou, wszystko OK?-zapytał wyraźnie zmartwiony.
-Jak może być OK?-Harry stanął przed nim. Louis zabrał głęboki oddech i spojrzał w ciszy na chłopaka. Był gotowy na poświęcenia...
-Mogę mieć Eleanor jako brodę, mogę uśmiechać się jak idiota, udawać szczęśliwego z nią tak długo, jak długo nie skrzywdzą ciebie.-Harry zagryzł wargi i chwycił delikatnie dłonie Louis'a.
-Dlaczego bierzesz to na siebie?- w oczach Harry'ego zbierały się łzy. Był pod wrażeniem tego, na co Louis chciał się pisać.
-Bo cię kocham Harry. Bardzo długo i bardzo mocno. Tak cholernie mi na tobie zależy. Wolę udawać, niż miałbym cię stracić.
-Nigdy mnie nie stracisz. Nawet tak nie mów... Gdyby nie to, że kontrakt dotyczy całego zespołu, zerwałbym go.-przerwał. Spojrzał w oczy, w których malował się ból.-Lou, nie rób niczego wbrew sobie...-wyszeptał. Louis mocniej zacisnął dłonie i przyciągnął go do siebie.
-Albo będziemy to robić wbrew sobie do pewnego czasu, albo będziemy żyć jak w klatce. Na tym to polega...
-Louis...-urwał. Szatyn chwycił twarz Harry'ego w dłonie i pocałował go w czoło.
-Kocham Cię Skarbie... Nie martw się. Będzie OK. Poradzimy sobie.

"Nobody sees, nobody knows, we are a secret, can't be exposed..."

_______________________________________________

Nawet nie chciało mi się wymyślać imienia dla faceta z zarządu :D Może wyda wam się oklepanym pomysłem zabronić Lou i H pokazywania się publicznie jako para, ale będzie to miało wpływ na rozwój kolejnych zdarzeń w opowiadaniu.

Nie wiem kiedy pojawi się kolejny dział. Nie tylko ze względu na to, że nie zaczęłam go pisać, ale też ze względu na szkołę... Na razie jest luz, ale dopiero się zacznie...

wtorek, 27 sierpnia 2013

DZIAŁ 8 ♥ "The space in between us starts to feel like we're worlds apart."

Rozdział pojawił się wcześniej niż przewidywałam i mam nadzieję, że was ucieszy. ♥ Przepraszam za jego długość, ale tylko tyle udało mi się napisać. Miłego czytania . ♥
_____________________________________________


     -Do kiedy z nami zostajesz?-zapytała Lottie wkładając ręce głębiej w kieszenie.
-Wyjeżdżam dzisiaj.-odpowiedział Lou.Spacerowali razem z bliźniaczkami po Doncaster. Fizzy została w domu, żeby pomóc mamie.
-Dlaczego? Przecież jutro też masz wolne.-spojrzała na niego swoimi dużymi oczami w oczekiwaniu na odpowiedź.
-W sumie... Nie wiem.-Louis szybko rozważył wszystkie za i przeciw późniejszego powrotu do stolicy-Mogę zostać.-wzruszył ramionami.
-To cudownie! Dziękuję Lou.
-Nie ma za co, skarbie.-objął siostrę ramieniem. Kierowali się w stronę placu zabaw.-Em... Lottie?
-Uhm?
-Nie przeszkadza ci to, że jestem... nie taki?-zapytał cicho Louis.
-Nie taki?-zaśmiała się cicho-Dlaczego nie taki? Bo homo?
-No tak..-przez chwilę Louis poczuł się, jakby rozmawiał ze starszą od siebie osobą-Nie wiem, jak reagują na to osoby w twoim wieku.
-Z tego, co widzę, to chyba już normalne.-usiedli na ławce oddalonej kilka metrów od piaskownicy, w której bawiły się Daisy i Phoebe.-To był twój chłopak?
-Nie...
-Przystojny.-Louis spojrzał na siostrę i oboje zaczęli się śmiać.
-Powiem Martinowi!
-Myślisz, że będzie zazdrosny o geja?
-Musimy to sprawdzić.
-Lubisz go?-zapytała, gdy opanowali śmiech.
-To ja powinienem wypytywać ciebie i Felicite o to.-zauważył.
-Ja mam chłopaka, a Fizzy daj jeszcze spokój.
-Ale tylko trochę.-Lou uniósł brwi, na co siostra znowu się zaśmiała.
-A więc?
-A więc co?
-No z tym chłopakiem.
-Z Collinem? Jak na razie moje życie uczuciowe jest nieźle pogmatwane.
-Czyli pozostaje mi trzymać kciuki?
-Widocznie tak.


LONDYN
♥play♥

     Wyłączył telewizor i rzucił pilot na stół. Gdziekolwiek nie przełączył, mówili tylko o jednym-o meczu. Nie miał nic przeciwko, mógłby tego słuchać godzinami, gdyby każda informacja nie kończyła się najgorszym momentem, który mógł wtedy spotkać Harry'ego. I za każdym razem składali na końcu życzenia. "Jakby w ogóle ze sobą byli."
     Poszedł do kuchni, otworzył lodówkę i przeczesał włosy palcami. Po chwili zastanowienia zabrał ser i zaczął robić kanapki.
     Podróż do Doncaster nie była dla niego wesoła. Może i reszta chłopaków rozmawiała z Collinem, ale Harry mógł się założyć, że gdyby wiedzieli o nim więcej, bez wątpienia jechali by w kompletnej ciszy.
      Harry się przeliczył. Nie wiedział, że Williams może okazać się takim dupkiem. Coraz bardziej był za tym, że pocałował Lou specjalnie, żeby Harry dał sobie spokój. "Nie mogę. Nie mogę się poddać. Choćby nie wiem co..." Usiadł przy stole z jedzeniem i chwycił telefon. Na szybko sprawdził co nowego. Już miał go odłożyć, kiedy komórka zawibrowała w jego dłoni. LOUIS. Jego ciało przeszedł dreszcz. Mimowolnie odrzucił połączenie.


2 DNI PÓŹNIEJ * POŁUDNIE

     Dzisiejszy wywiad odbywał się niedaleko od domu Harry'ego. Chłopak postanowił dotrzeć tam na pieszo. Chciał już tam być, bo stęsknił się za Lou, le z drugiej strony, jego widok przypomni mu o czymś, co wolałby dawno wymazać z pamięci.
     Starając się zająć myśli czym innym, wyszedł z domu. Kilka metrów od niego, na ulicy, stało zaparkowane czarne auto. Harry stał na schodach, nie wiedząc co zrobić. Zszedł z nich i powoli ruszył przed siebie, nie spuszczając wzroku z pojazdu. Za szybą dostrzegł rękę, a po chwili drzwi od strony pasażera otwarły się.
-Ja... chciałem się przejść.-powiedział Harry opierając rękę na drzwiach i pochylając się.
-Innym razem-odparł Louis-wsiadaj. Harry usiadł wygodnie w fotelu i zapiął pas. Gdy Louis nie odpalił auta, Harry spojrzał na niego.
-Dlaczego nie jedziemy?
-To kawałek drogi. Zdążymy.-po krótkiej ciszy odwrócił głowę w stronę pasażera.-Dlaczego zniknąłeś tak nagle w sobotę?
-Źle się poczułem.-Harry starał się uniknąć wzroku Louis'a.
-Harreh... Stać cię na lepsze wymówki. Ale ja chcę usłyszeć prawdę.-Louis sięgnął ręką w stronę twarzy Hazzy, chwycił go za podbródek i odwrócił jego twarz, zmuszając go tym samym do spojrzenia mu w oczy. W jednym momencie w Harry'm coś pękło. Czuł, że nie może dłużej tego trzymać w sobie.
-Harry...
-A jak myślisz? Poznałem cię z Collinem, a to ja najbardziej na tym cierpię!-wyrzucił z siebie. Lou opuścił rękę i wciąż wpatrywał się w twarz chłopaka.-Miałem tam stać i udawać, że nie zauważyłem, że cię pocałował? kiedy dwa dni wcześniej zrobiłeś to samo mi? To tak cholernie bolało...-zacisnął zęby.
-Przepraszam...
-Nie przepraszaj. To było coś, o czym nawet nie marzyłem...-słowa, które wypowiadał Harry docierały do Louis'a z lekkim opóźnieniem. Powoli zdawał sobie sprawę, że Harry prawdopodobnie odwzajemnia jego uczucie. Styles wydawał się w tym momencie być tak kruchy i zraniony. Louis miał ochotę wziąć go w ramiona i nigdy go nie wypuścić. Chciał go ochronić przed wszystkim co złe.
Po chwili zorientował się, że oboje siedzą w ciszy, wpatrując się w siebie nawzajem. Zielone ozy młodszego chłopaka zdawały się być wilgotne. Louis ponownie uniósł dłoń do twarzy Harry'ego i delikatnie pogładził jego policzek kciukiem.
-Kocham Cię, Harry...-wyszeptał-Nie chcę Collina. Chcę ciebie. Od samego początku...

sobota, 24 sierpnia 2013

DZIAŁ 7 ♥ "If I smile and don't believe it, Soon I know I'll wake from this dream."

     Rozmowy i śmiechy ponad 11 osób, roznosiły się jak echo po szatni. Wszyscy ubrani w biało-czarne , jednakowe stroje. Świetnie było ponownie spotkać drużynę, z której połowa była twoimi kumplami z dzieciństwa. Wszystkim dopisywały humory. Właśnie dzisiaj Louis miał wyjść na boisko i zrobić dokładnie to, co robił z taką pasją jako nastolatek. Tym razem na szczytny cel. Udali się korytarzem prowadzącym na murawę, gdy wszyscy byli gotowi. Lubie zgromadzeni na trybunach zaczęli wiwatować, dokładnie jak rok temu, gdy stanął w tym samym miejscu, z tymi samymi osobami i w tym samym celu. To samo podekscytowanie ogarnęło stadion. Cała rodzina, przyjaciele na trybunach. Czwórka najlepszych z nich stała pod trybunami.
     Kilka minut później, sędzia rozpoczął pierwszą połowę meczu, która po walce, wielu faulach i zmianach, zakończyła się wynikiem 1:0 dla przeciwników. Doncaster Rovers motywowali się nawzajem w przerwie rozgrywki tak, aby w drugiej połowie dać z siebie 1000%. Lou chciał pokazać wszystkim na co stać jego i jego drużynę. Cały czas zastanawiało go, czy Collin przyjechał do Doncaster z chłopcami. Nie zauważył jeszcze jego obecności. Jeśli tak, to jaka atmosfera panowała wśród wszystkich? W środku miał wielką nadzieję, że Col przemyślał wszystko i przeprosił Harry'ego. Poza tym Styles nie wyglądał na przygnębionego. Więc może jest OK? Louis'a rozbawiło wyobrażenie H jako cheerleaderki.

     Kolejna połowa była jeszcze bardziej zaciętą walką. Do samego końca drużyna Tomlinson'a walczyła o każdą bramkę i starała się wykorzystywać każdy moment, w którym potencjalnie można było zdobyć kolejnego gola. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 2:1 dla Doncaster Rovers. Cały stadion ogarnęła euforia. Louis przebiegł wzdłuż trybun, w stronę swoich przyjaciół, którzy wręcz szaleli ze szczęścia. Zauważył, że Collin stoi z nimi. Chłopcy pobiegli w jego stronę. Ale to, co stało się chwilę później, było nie do przewidzenia.
     Collin podbiegł do Louis'a jako pierwszy, chwycił jego twarz i pocałował go. Przy tysiącach ludzi... Przy... Harry'm...
-Gratuluję Lou-wyszeptał Williams Był pełen radości. Louis wpatrywał się w niego pustym wzrokiem.
-Co... Co ty...?
-Kocham Cię, Louis.
-Collin.. Ty chyba nie zdajesz sobie z niczego sprawy...-Louis odepchnął chłopaka, wyminął go i już po chwili zespół rzucał mu się w ramiona. Radość panująca dookoła przyprawiała go o zawrót głowy.
-Gdzie jest Harry?-zapytał, gdy chłopcy odsunęli się od niego na tyle, żeby mógł zobaczyć brak jego osoby.
-Kazał ci przekazać gratulacje i powiedzieć, że się cieszy-odpowiedział cicho Zayn.
     Louis przebierał się w szatni. Został sam, ponieważ zaraz po podziękowaniach poszedł szukać Harry'ego, ale nigdzie w pobliżu go nie było. Zawodnicy pożegnali się z Lou, życzyli kolejnych sukcesów i rozeszli się.



     Mecz sam w sobie, Louis uważał za udany. Jednak to co stało się sekundy po gwizdku, było dla Tomlinson'a wręcz przerażające. Przecież nikt z zewnątrz nie wiedział o jego orientacji. Bał się reakcji wszystkich, gdy miałby sam to ogłosić, a co dopiero, gdy ktoś ujawnia to za ciebie i to w taki sposób. Dźwięk SMSa przerwał jego rozmyślania. Przeszukał torbę i wyciągnął komórkę. "Harry jest z nami. Wracamy do domu. Do zobaczenia." NADAWCA: Liam. Uspokoiła go wieść, że Harry się znalazł. Ale co z nim? Jest wściekły, zły, smutny? Po chwili w głowie Louis'a zagnieździła się myśl. "A co jeśli... Nie.. Niemożliwe"
     Louis miał wrócić do Londynu następnego dnia. Noc postanowił spędzić w rodzinnym domu. Przed stadionem czekała na niego mama z siostrami. Gdy tylko wyszedł z budynku, Lottie, Fizzy i bliźniaczki rzuciły się w jego ramiona. Po chwili czułości, podszedł uściskać mamę.
-Jestem z ciebie dumna, Boo Bear.-wyszeptała.
-Mamo, odpuść... Nie mów tak do mnie. Wiesz, że tego nie lubię.-Louis zaśmiał się cicho.
-Dobrze, Boo.-Jay zachichotała. Wsiedli do auta. W drodze do domu odwiedzili kilka sklepów w celu zrobienia zakupów. W każdym z nich Louis był witany bardzo ciepło.
     Reszta dnia minęła spokojnie, w rodzinnej atmosferze. Przyjechał Dan, dziadkowie i chłopak Lottie. Louis dawno ich nie widział. Nawet nie zdawał sobie sprawy jak bardzo za nimi tęsknił.
     Gdy wieczorem wszyscy się rozeszli, a Daisy i Phoebe spały, Louis kazał Lottie i Fizzy iść do pokojów, a sam zabrał się za pomoc w sprzątaniu.
-Dziękuję ci Lou, nie musisz.-powiedziała Jay
-Tak. Nie muszę. Ale chcę. -Louis zebrał talerze. Jay stanęła nieruchomo i przyjrzała się najstarszemu dziecku. Zbliżyła się i chwyciła chłopaka za nadgarstek. Louis podniósł głowę i spojrzał pytająco na matkę.
-Usiądź.-powiedziała spokojnym głosem, a gdy Louis wykonał polecenie, przysunęła krzesło i zrobiła to samo.-Louis, kochanie... Dlaczego nic mi nie powiedziałeś?-chwyciła delikatnie jego dłoń.
-O czym?
-O tym, że... wolisz chłopców...-widać było, że wciąż nie wierzyła w to, co się działo- Nie wiedziałam, że będę ostatnią osobą, która się o tym dowie...-chłopakowi było ciężko na sercu, gdy jego matka wypowiadała te słowa z przykrością w głosie.
-Przepraszam mamo. Sam się nie przyzwyczaiłem... Wyleciało mi to z głowy.
-A kim jest ten chłopak? Ten ze stadionu. Mogłeś go tutaj zaprosić.
-Musiał już wracać... Ma na imię Collin. Harry mnie z nim poznał.-Lou spojrzał w dal, przypominając sobie ten moment, w którym pewny siebie chłopak wkroczył do salonu i od razu oczarował Louis'a.
-Collin...-powtórzyła imię, z zamiarem zapamiętania go-Jaki on jest?-zapytała z zaciekawieniem w oczach.
-Hmm...-Louis zastanowił się chwilę-Zabawny, opiekuńczy, towarzyski, czuły, szalony... Nieobliczalny...-w głowie pojawiło się wyobrażenie Collina przy Harrym-kurewsko zazdrosny...-wypowiedział mimowolnie. Do rzeczywistości sprowadził go mocny uścisk palców mamy.
-Louis!
-Przepraszam...-zaśmiał się cicho.
-Wydaje się być świetnym chłopakiem.-powiedziała czule Jay. Lou wydawało się, że zignorowała dwie ostatnie cechy Collina.
-Yhm.-Louis przytaknął, powracając wzrokiem do punktu w nicości.
-Jednak wciąż nie wiem wszystkiego.-nastąpiła cisza, której żadne z nich nie śmiało przerwać. Dla Lou była to okazja do wygadania się. Mówił jej wszystko. Zawsze. Opanował go lekki stres. Spojrzał na Jay, a ona uśmiechnęła się ciepło i ścisnęła jego dłoń.
-Mamo... Bo on nie jest jedyny.-Mina Johanny nie wyrażała nic przez kilka dłuższych chwil. "To chyba zbyt dużo jak na nią..." przemknęło Tomlinson'owi przez myśl. Dopiero dowiedziała się o orientacji syna, w dodatku nie bezpośrednio od niego,  a jeszcze on mówi, że miejsce w jego sercu zajmują dwie osoby.
-Kto to?- zapytała z nutą strachu i wahania w głosie. Louis przełknął ślinę.
-Harry.-wyszeptał. Poczuł jak ręka mamy ponownie się rozluźnia, a jej twarz przybiera poprzedni, spokojny wyraz.-Pocałowałem go...-dodał ostrożnie. Dostrzegł jak jej oczy zabłysnęły. Wiedział, że kochał Harry'ego jak własne dziecko. Uwielbiała cały zespół, ale to Harry najbardziej zwrócił jej uwagę od samego początku.-Trochę nie wyszło, ale... Poczułem się lżej.
-Rozmawiałeś z nim o tym, co czujesz?
-Nie. Tylko przeprosiłem go za pocałunek, bo wydawało mi się, że coś poszło nie tak.
-Dlaczego tak myślałeś?-zmarszczyła brwi
-Wydawał się jakby spłoszony.
-Wiesz, co było tego powodem?-Louis zawahał się.
-Collin.-odparł krótko.
-Bał się jego reakcji?
-Można tak powiedzieć.

___________________________________________
Oto rozdział numer 7 ;)
Baaaardzooo przepraszam za opis meczu, za to że dwie połowy opisałam takim ogółem, ale nie potrafiłam tego opisać. Wolałam opisać to tak, niż wymyślać bzdury. Zbyt dużo w rozdziale się nie dzieje. Kolejny nie pojawi się tak szybko, bo nawet nie zaczęłam go pisać... I nie wiem co w nim w ogóle będzie...

Dziękuję za 1000 wejść KOCHAM WAS

wtorek, 20 sierpnia 2013

DZIAŁ 6 ♥ "I wish that I can get the day back and tell you it's alright"

     Pierwszą myślą jaka przyszła do głowy Louis'a było "to nie był sen". Odważył się. Zastanawiał się jak w ogóle mógł zwątpić w swoje uczucia? Z drugiej strony, czy można kochać dwie osoby na raz? Czy jedno z nich to tylko zauroczenie?
     Spojrzał na zegar wiszący na fioletowej ścianie i wstał. Swoje kroki do łazienki, gdzie przygotował się do wyjścia. Był w połowie śniadania, gdy usłyszał trąbienie przed domem. Dokończył szybko jedzenie, zabrał płaszcz z wieszaka i pobiegł do auta.
-Cześć Nialler!-powiedział z uśmiechem wsiadając.
-Hej, Tommo.-odpalił auto i włączył się do ruchu -Co ty taki wesoły?-musiał przyznać, że widok szczęśliwego Lou sprawiał, że uśmiech sam pojawiał się na ustach Horan'a.
-Nic takiego.
-Znowu nie chcesz powiedzieć? Collin?
-Nie.-Niall spojrzał na Lou.
-To... Harry?
-Patrz na drogę!
-Czyli tak?
-Tak.
-No chyba żartujesz! Ale co?-Niall ledwo trzymał kierownicę. Miał nadzieję na coś więcej, niż np. relację z udanej rozmowy. "I pomyśleć, że mam wkład w jego szczęściu"
-Pocałowałem go.-wyszeptał Lou. Wspomnienie momentu z poprzedniego wieczoru wciąż tkwiło w jego głowie. Nie ważne, że nie wyglądało to jak w tych tanich romansidłach. Ledwo o tym pomyślał robiło mu się jakby goręcej.
-BOŻE! Nawet nie wiesz, jak się cieszę!
-Chyba nie dojedziemy przez twoją radość cało na miejsce.- Lou przytrzymał kierownicę ze śmiechem. -Następnym razem ja prowadzę! Poza tym tylko go ... musnąłem? To chyba brzmi odpowiednio.
-I co dalej?
-Poszedłem do auta.
-I koniec?-zapytał zdziwiony Niall.
-Tak.
-Chociaż coś.-po kilku minutach Niall zaparkował pod siedzibą stacji radiowej, dla której mieli udzielać wywiadu. Weszli do środka, gdzie reszta chłopaków już na nich czekała. Louis dostrzegł nikły uśmiech na twarzy Harry'ego skierowany do niego. Audycja zaczynała się za kilka minut i nawet jeśli Lou by chciał, nie mógłby porozmawiać z Harry'm. Musiał poczekać do końca audycji.
     Chwilę po tym jak pożegnali się i wyszli, Louis pobiegł za Harry'm, chwycił go za ramię i lekko pociągnął w swoją stronę.
-Harry, przepraszam za ... wczoraj, jeśli cię to uraziło...
-Spokojnie Louis. Wszystko OK.
-To o co chodzi?-zapytał Louis intensywnie wpatrując się w zielone tęczówki chłopaka. Harry wahał się chwilę przed odpowiedzią. Nie chciał sprawiać problemów, nie chciał kapować. Ale to był Louis. Musiał mu powiedzieć...
-Collin...-wyszeptał, unikając wzroku Tomlinson'a. Louis nerwowo przyglądał się Harry'emu. Gdy człowiek wypowiada czyjeś imię w ten sposób, to na pewno nie oznacza dobrych wieści...


POPRZEDNIEJ NOCY

     Harry stał w drzwiach lekko oszołomiony. Nie zamknął drzwi, póki auto Louis'a nie zniknęło z jego pola widzenia. Gdy tak się stało, ruszył powoli do salonu. To co się stało, było czymś, o czym nawet nie śmiał marzyć. Uśmiech sam pojawił się na jego twarzy. Minęło kilka chwil, kiedy dzwonek do drzwi zmusił go do wstania z kanapy. Pierwsza myśl, która go naszła, to podejrzenie, że Louis czegoś zapomniał. Ale Harry nie słyszał podjeżdżającego samochodu. Podszedł do drzwi i chciał ostrożnie otworzyć drzwi. Jednak osoba po drugiej stronie zrobiła to za niego, i to z takim impetem, że drzwi uderzyły o ścianę. Do przedpokoju wparował rozwścieczony Collin. Przestraszony Harry zrobił krok w tył. Jeszcze nie widział przyjaciela w takim stanie.
-Co to było?
-Co?
-To z Louis'em! Przecież nie byłem ślepy!-Collin popchnął Harry'ego na ścianę, mocno chwytając jego nadgarstek i przyciskając go do ściany.-Jeszcze raz się do niego zbliżysz gówniarzu!-wypalił ze złością centymetry od twarzy chłopaka. Harry nie był w stanie nic powiedzieć. Collin puścił Styles'a i wyszedł trzaskając drzwiami.
     Harry był w szoku. Collin... jeden z jego przyjaciół... Zaufana osoba... Rozmasował nadgarstek, na którym został czerwony ślad.


PO WIZYCIE W RADIU

     Louis wszedł do znanego mu już mieszkania i pewnym krokiem przeszedł przez salon, by po chwili znaleźć się w kuchni, gdzie Collin, nieświadomy niczego, spokojnie czytał gazetę.
-Jak mogłeś?!
-Louis? Co ty...
-Jak mogłeś go zaatakować?!
-Kogo?
-Harry'ego! Nie udawaj głupiego!-Louis nie chciał się dać ponieść nerwom, ale to było trudne, zważając na to, że sprawa dotyczyła ważnej dla niego osoby. Tej, której zawsze bronił.
-Nic mu nie zrobiłem-odparł spokojnie Collin, składając gazetę-Jaki miałbym do tego powód?
-Wczorajszy pocałunek, na przykład.
-O to ci chodzi... Nic mu nie zrobiłem-powtórzył.
-Groziłeś mu!-Louis uderzył pięścią w stół. Nie mógł znieść obojętności w oczach Williamsa.
-Bzdura! Powiedziałem mu kilka słów. Nic poza tym.
-Kłamiesz! Kłamiesz mi prosto w oczy.
-Wierzysz temu gówniarzowi?
-Nie traktuj go jak śmiecia! To twój przyjaciel! Obwiniasz go za coś, co ja zrobiłem?
-Nie ważne który z was! Stało się! I nie chcę, żeby to się powtórzyło!-Collin gwałtownie wstał, uderzając dłońmi o blat. Louis zacisnął zęby. Pokręcił głową. Wyszedł, nie chcąc pogarszać sprawy. Usłyszał wołanie Collina, ale zignorował je...

_________________________________________________________
Nie wiem, czy ten rozdział ma w ogóle sens. Ale cóż, musi być rozdział-przejście. Love ♥ + dziękuję za ponad 800 wyświetleń . xx